poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Sześć - „Tatuś?”

„Walcz, bracie walcz, a będziesz zwycięzcą!”

*Bella*

Minął tydzień. Mario przeprosił mnie za tamten pocałunek, ale nie wycofał się ze swoich słów. Nadal chciał, abym przekonała się do tego, co chce. Za każdym razem nie odpowiadałam.
Co wieczór rozmyślałam o tym, co by było, gdybyśmy z Holgerem wrócili do siebie. Także wspominałam sobie początki, jak to wszystko się zaczęło... Nie ominęło się bez łez. Wylewałam ich strumienie, mimo to nie potrafiłam nie myśleć o tym...

***

- Isa, spytaj się go - zaczęła Sara, gdy tylko do mnie podeszła z Matthiasem. Wpadłam do niej z wizytą.
- Jak? - zdobiła facepalma. - Dobra... Dzięki za pomoc - rzuciłam z sarkazmem.
- Ta pomoc zaraz nadejdzie. - i jak na zawołanie usłyszałyśmy, że ktoś wchodzi do domu. Spojrzałam na nią z przerażeniem. Pomoc, tak...?
- Hej wszystkim! - zawołał Mandzukić.
- Tata! - pisnął mały, próbując wyrwać się Holenderce z rąk.
- Cześć dziewczyny - usłyszałam głos Holgera.
- Hej. - uśmiechnęłam się lekko, czując, że moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej, dalej tak na niego reagowało.
Mandzu popędził do kanapy na której siedziałyśmy i wziął synka z kolan narzeczonej, uprzednio składając na jej ustach pocałunek. Holger usadowił się w fotelu, obok sofy i co najlepsze... Dość blisko mnie.
- Isaaa - nie musiała nic mówić, wiedziałam o co jej chodzi. Westchnęłam, czekając aż coś jeszcze dorzuci.
- Holger... - zaczęłam. Sara, gdyby mogła to zaczęłaby skakać z radości. - Czy... Chciałbyś potowarzyszyć mi w... W trakcie wizyty u lekarza? - na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech.
- Jasne. Jeszcze się pytasz?
- Wiesz... Chciałam się upewnić - spojrzałam na niego. Był podekscytowany, i nawet się z tym nie ukrywał. Zauważyłam, że prawie poderwał się z miejsca. Ciekawe, gdzie chciał popędzić?


*Holger*

Propozycja Isabelli bardzo mnie zaskoczyła. Najchętniej bym wyściskał ją z radości, ale ostatkiem rozumu wstrzymałem się. Nie mogłem się nie zgodzić. Wizja zobaczenia mojego synka chociażby przez ultrasonograf przyprawiała mnie o uczucia, których nie dało się opisać słowami. Nie ważne, że przegapię trening, są ważniejsze sprawy. Trener zrozumie, a jak nie, to trudno.
Popołudnie spędziliśmy niemal jak za dawnych czasów. "Niemal", bo niestety to co było między mną a Bellą zostało wystawione na próbę... Mimo to widać było, że ta bariera się pomału się przełamuje. Sama, z własnej woli (chyba, bo po Sarze to wszystkiego można się spodziewać) zaproponowała mi to, bym az nią pojechał...
- Holger! - Fischerówna pomachała mi ręką przed twarzą. Co? Gdzie ja jestem? - Zasnąłeś, czy co?
- Chyba się zamyśliłem - rozejrzałem się po pomieszczeniu. Isy nie było... - Gdzie Bell?
- Pojechała do domu. Na serio nie zauważyłeś? - mruknął Mandzu. Kiwnąłem ze smutkiem głową. - Aa, kazała Ci przekazać, żebyś tak około dziesiątej był, bo przegapisz wyjazd na wizytę.
- Spokojnie, wszystko się ułoży - Holenderka spojrzała na mnie i moją zbolałą minę. - Sama zaproponowała Ci, byście pojechali razem do lekarza.
- Sama... - Mario zachichotał.
- Sama, a co? Dobra, z Tobą nie rozmawiam - pokazała mu język i odwróciła się do mnie. - Mały za jakieś dwa tygodnie się urodzi, on Wam pomoże. A poza tym Isa nie chce, by wychowywał się w rozbitej rodzinie. Sama powiedziała, że z Götze'm jej nie stworzy.
Na dźwięk ostatniego zdania oczy nieomal wyszły mi z orbit. "Sama powiedziała, że z Götze'm jej nie stworzy."
- Wow - wykrztusiłem po chwili.
- Wystarczy, że tylko zawalczysz o nich.
- Nic nie przychodzi łatwo. Walcz!

***

Od rana chodziłem jak nakręcony.
Wieczorem zadzwoniłem do Pepa, powiedzieć mu, że nie będzie mnie na porannym treningu. Oczywiście musiał spytać o powód. Wytłumaczyłem, że są to sprawy prywatne. Nic więcej nie pytał.
Wracając od Mandzukicia, wstąpiłem na chwilę do jednego z fan-shopów Bayernu. Będąc w dziale dziecięcym znalazłem to co szukałem. Trzymając w ręku koszyk, w którym znajdowały się śpioszki z logiem Bayernu, oraz niewielkie skarpetki-korki pędziłem do kasy, by móc jak najszybciej opuścić sklep. Kasjerka dziwnie się na mnie spojrzała. Pewnie była w szoku, że ja kupuję TAKIE rzeczy. Cóż, znajdą się jeszcze tacy, którzy o tym nie wiedzą. I na razie się nie dowiedzą. Przyjdzie na to czas.
Wracając do rzeczywistości. Tuż po wybiciu godziny dziesiątej wyszedłem z domu, zabierając ze sobą prezent dla małego i wybrałem się do domu Götze'go. Mario nie było, bo trening trwał w najlepsze. Po kilkunastu minutach, gdy już tam zajechałem, opuściłem pojazd i skierowałem się w stronę posiadłości. Zadzwoniłem do drzwi, by po chwili stanęła w nich blondwłosa piękność, która pod sercem nosiła mojego synka.
- Hej - uśmiechnąłem się do niej. - Gotowa?
Pogładziła się po brzuchu, zatwierdzając. Poprowadziłem ją do samochodu i otworzyłem przed nią drzwi od pasażera. Miała wsiadać, ale zauważyła paczuszkę leżącą na fotelu-wczoraj zakupione przeze mnie rzeczy dla małego.
- A co to? - uchwyciła ją w ręce.
- Otwórz, a zobaczysz - usiadła i rozerwała papier. Gdy zobaczyła co tam jest na jej twarzy zakwitł wielgachny uśmiech, a oczy szeroko się rozwarły. Kucnąłem przed nią. - Prezent dla małego. Chociaż w tym mogę się wykazać...
- Jejku, to jest... Cudowne.
- Małemu też się pewnie spodobają - nieśmiało musnąłem ręką jej brzuch, po chwili czując kopnięcie.
- Na pewno - przyłożyła swoją dłoń do mojej i lekko ją ścisnęła. - Czujesz, jak kopie? Cieszy się.
- Czuję - wyszczerzyłem się jak głupi.
Moja radość nie znała granic, była nie do opisania... Ta chwila mogła się nigdy nie kończyć, ale cóż rzeczywistość wzięła górę i telefon dziewczyny przerwał tą słodką chwilę.
- Tak Mario? - odebrała połączenie i wsłuchała się w odpowiedź. - Zaraz będę jechać... Nie, nie musisz się urywać, poradzę sobie... Jak dojadę, się odezwę. Papa - odłożyła aparat na schowek i zwróciła się do mnie nerwowym tonem - Lepiej już jedźmy.

***

Dzięki drobnym wskazówkom dziewczyny po półtorej godziny zajechaliśmy pod prywatną klinikę ginekologiczną w Dortmundzie. Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy przez oszklone drzwi.
- Nigdzie nie siadasz. Idziesz ze mną. - Isa uchwyciła mnie za skrawek koszulki i zatrzymała przed stawieniem kolejnego kroku.
- Miałem poczekać, aż się zarejestrujesz...
- Głuptasie, oni tam na mnie czekają. Chodź.
Czułem dziwne przerażenie idąc z nią do gabinetu. Cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Bell zapukała do drzwi, by po chwili wejść do środka. Wślizgnąłem aię za nią.
- Witam, witam! - lekarka serdecznie się uśmiechnęła na nasz widok. - Tatuś? 
- Tak - odparłem dumnie.
Bella położyła się na łóżku, podciągając bluzkę, odsłaniając brzuch. Kobieta podeszła do aparatury, uruchomiła ją i odwróciła się do mnie.
- Zapraszam, proszę usiąść - wskazała na krzesełko obok kozetki. Zająłem miejsce w wyznaczonym miejscu i patrzyłem na poczynania lekarki. Po kilku minutach rutynowego badania, wróciła do swojego biurka i zapisała coś w książeczce.
- Proszę. Książeczka i zdjęcie. Teraz zobaczymy się dopiero na porodówce - zażartowała, gdy zbieraliśmy się do wyjścia.
- Do zobaczenia - Isa uśmiechnęła się do niej na pożegnanie. Zamknąłem za nami drzwi. - Jeszcze jakieś dwa tygodnie i już Cię zobaczymy - pogładziła swój brzuszek. - Mamusia się doczekać nie może, wiesz? A tatuś jak...? - zwróciła się do mnie. Spojrzałem na nią, ręką dotykając brzucha.
- Tata też nie może się doczekać.



__________________________
Przepraszam, ale nie mogłam tak długo być okropna dla Holgera :( havsdbkb ❤ On jako tata >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> wszystko
sorcia XD


8 komentarzy:

  1. Hahaqh jejku mialam kilka do nadrobienia i awww 💜troche szkoda mi Mario bo cos czuje ze chyba notowania Holgera wzrosly :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurna, napatrzeć się nie mogę. Mario na tym zdjęciu jest taki fghuisfh ♥ On tam do nich nie pasuje, żółto-czarni czekają na powrót no! Nawet moja mama uważa, że w tamtej koszulce było mu lepiej (no dobra, o Lewym gadała, ale za nim znowu ja nie przepadam). I jeszcze ten Neuer... jak ja tego człeka nie trawię normalnie ;/
    W każdym razie moje #TeamMario wzrasta z każdym rozdziałem u Ciebie. Do Holgera jako piłkarza nic nie mam i raczej mieć nie będę (chyba że zrobi to, co ich..... bramkarz. Już nie będę bluźnić, nabluźniłam się na niego pod nosem ;p), ale u Ciebie w opowiadaniu jakoś za nim nie przepadam. I z tym pocałunkiem Mario też przesadził. Eh... Ale cóż, znajdzie sobie kogoś mój skarb, a Isa niech będzie z Holgerem, Götze zasługuje na miłość ♥
    Już Ci tu nie pletę od rzeczy, podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Holger taki słodki ale i tak wole Mario ❤ hihihihi
    Świetny rozdział, musialam ze sama pojedzie, a tu proszę xdd
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak <333 Tak <333 Tak <333
    Pączuś sorka ona będzie z Holgerem XDD
    Takie to cudowne <3
    Ja też nie mogę się doczekać Holgera juniora hahah :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. WIEDZIAŁAM, ŻE NIE BĘDZIESZ TRZYMAĆ W NIEPEWNOŚCI! XD
    mam dar przekonywania, ha! :D
    niech już urodzi, będą supi rodzinką. :v
    czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. awwww <3 ten rozdział jest cudowny! Mario dostał kosza uhuhuhu, i bardzo dobrze :D
    Holger jako tatuś >>>>>>
    zgadzam się :D
    pozdrawiam i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  7. HOLGI AWWWWWWWWWWWWWWW JAK SIĘ CIESZE <333333333333333333
    Holger junior niech się już rodzi, aw, czekam na to!
    cudowny rozdział:) czekam na nowy

    OdpowiedzUsuń