poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Trzy - „Moje dziecko.. ”

„Przepraszam za to, że sprawiałem Ci ból
Za każde złe słowo, które padło z moich ust...”

*Bella*

Kierowałam się do Dortmundu na wizytę do ginekologa, dziś miałam wizytę. Potem miałam się spotkać z Sarą i Zuzą, tak jak z czasów przed moim nieplanowanym wyjazdem.
- No, za cztery tygodnie możemy witać małego na świecie. - stwierdziła pani doktor, wpisując się do mojej książeczki ciążowej. Podała mi ją z powrotem wraz z moimi wynikami i zdjęciem USG. - Widzimy się za tydzień - podniosłam się z miejsca i skierowałam do wyjścia.
- Do widzenia - rzekłam, zamykając za sobą drzwi.
Prędko opuściłam klinikę i wróciłam do samochodu. Była godzina jedenasta, a na trzynastą mam spotkanie z dziewczynami...
***

- Isa! - pisnęła Zuza, rzucając mi się w ramiona.
- Zuza! - w trójkę, bo wraz z Sarą, stałyśmy wtulone w siebie przez kilka minut.
- Dobra, pokaż zdjęcie maluszka! - zarządziła panna Fischer, gdy przywitałyśmy się.
- Ah, Xherdi dobrze mówił - rzekła Szwajcarka, gdy wyjmowałam z torebki wyniki badań i zdjęcie USG.
- Oooo - rozczuliły się na widok, który zagościł przed ich oczami.
- Uśmiecha się - szepnęła Herbergerówna wskazując palcem miejsce, gdzie była twarz maleństwa. - Ciocia chce mieć zdjęcie, mogę?
- Mam tylko to...
- Spokojnie, to jest Wasze... Znaczy się Twoje. Ja zrobię sobie zdjęcie zdjęcia - Zuza wyszczerzyła się, wyjmując telefon, sfotografowała je i mi oddała.
- Będziecie wspaniałymi rodzicami.
- Wierz mi, chciałabym - westchnęłam, chowając wszystko.
- Co stoi na przeszkodzie?
- Boję się, że znowu to zrobi.
- Co było, minęło! - mruknęła wybranka Shaqiri'ego, nie odrywając wzroku od telefonu.
- Zmienił się, to Ci nie starczy? Nadal go kochasz, a miłość wybaczy wszystko.


*Holger*

Siedziałem z Xherdanem i Mario w barze w dzień wolny od treningów.
- I co teraz chcesz zrobić? - spytał Mandzu.
- Wróciła, będziecie rodzicami... Czego chcieć więcej?
- Jej miłości - burknąłem, biorąc kolejny łyk napoju.
- Ją też masz - Szwajcar momentalnie ugryzł się w język. Co? Jej... Miłość? Ja? Po tym?
- Xherdan, co?
- Nic nie mówiłem - podskoczył na fotelu, łapiąc się za kieszeń.
- Zuza namierza, co nie? - zaśmiał się Chorwat.
- Nie do końca... - Shaq wyszczerzył się jak głupi. - Holger... Chcesz kogoś zobaczyć? - na ślepo kiwnąłem głową na zatwierdzenie. Pokazał mi swój telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się fotografia podpisana: "koniecznie pokaż Holgerowi ;) <3" A przedstawiało ona zdjęcie wykonane ultrasonografem. Widać było na nim zarys drobnego ciałka... - Popatrz, to jest Twój synek.
Moje dziecko.. Synek... Mój potomek.To uczucie przepełniające mnie, ta duma, radość i wzruszenie... Oh.
Napastnik dołączył się do naszej dwójki wpatrującej się w wiadomość.
- Teraz musisz zawalczyć o jego mamusię - Mandzukić klepnął mnie w ramię.
- Muszę zdobyć jej zaufanie wpierw.
- Pokaż jej, że poświęcisz wszystko. Reszta pójdzie jak z gładka.
- Prześlij mi to zdjęcie - zwróciłem się do Szwajcara, a ten uczynił moją prośbę. W mojej głowie zaczął się tworzyć pewien plan...


*Bella*

Gadałyśmy ze sobą jak sprzed mojej ucieczki. Tego mi brakowało. Tego i czyjeś bliskości...
- Co ten Götze? Isa, strzeż się go, pamiętasz co się działo, jak był tu jeszcze jako zawodnik Żółtych? - Zuza jak i Sara musiały o tym wspomnieć!
Westchnęłam. Jakże bym mogła zapomnieć? Mimo to to do niego zwróciłam się o pomoc, a on ją nam zagwarantował. Chociaż im dłużej przebywałam w Monachium, tym bardziej słabły moje więzi z nim.
Isa, on się Wami opiekuje. On. Nikt mu nie nakazywał, sam z nieprzymuszonej woli to uczynił. - skarciłam się w myślach, podnosząc się z miejsca i wychodząc z dziewczynami. Zuza pojechała do siebie, a Sara miała mnie podwieźć pod dom, ale miała inne plany...
- Sara, gdzie Ty mnie zawiozłaś?! - krzyknęłam, rozglądając się na boki. Nie, to nie może być na prawdę.
- Miałaś spróbować kochanie.
- Ale ja się nie mogę denerwować! - odruchowo złapałam się za brzuch.
- Nikt Ci nie każe - jej spokojny ton nadal mnie nie uspokajał. Zmarszczyła brwi i powiedziała stanowczo - Isabello Bedner, jeśli się nie uspokoisz to tam wejdziesz, czy chcesz czy nie!
- To nie muszę tam wchodzić? - uniosłam brwi ku górze.
- Miałam taki zamiar, ale jak zaczęłaś wrzeszczeć, to zrezygnowałam. Lepiej żeby Mały nie był narażany na sytuacje stresowe. Co nie znaczy, że z nim nie porozmawiasz. Co to, to nie.
Wyjęła telefon, wybrała numer i przyłożyła urządzenie do ucha.
- Nie dziś, wybaczcie - spojrzała na mnie. Gładziłam brzuch, starając się uspokoić i nie wybuchnąć płaczem. - Trochę ją nerwy poniosły, a lepiej nie narażać Małego - odłożyła komórkę na schowek i bez słowa ruszyła z podjazdu, w stronę domu Götze'go.
- Chodź - spojrzała na mnie, gdy zatrzymała wóz przed jego domem. Jakoś udało mi się wstrzymywać przed płaczem, ale widziała, że jestem na skraju wytrzymałości.
Moimi kluczami otworzyła drzwi i znalazłyśmy się w środku.
- Isa? - Mario wyłonił się z salonu.
- Hej Mario - powiedziała Fischerówna z szyderczo-słodkim uśmiechem.
- Hej Sara... - mruknął, opierając się o ścianę.
Westchnęłam głośniej. Chciałam być już u siebie i móc się wreszcie uspokoić. Mały chyba miał inne plany, bo poczułam mocniejsze kopnięcie, a po nim ból.
- Sara... - syknęłam cicho, łapiąc się za brzuch. Ona wraz z piłkarzem gwałtownie doskoczyli do mnie, chroniąc mnie przed upadkiem. - Dajcie mi usiąść. Szybko - wysapałam.
Mario wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Za nami po schodach pędziła  Holenderka.
- Mario... Mógłbyś zostawić nas same? - spytała Sara, gdy leżałam już na łóżku. Widziała, że łzy spływają mi po policzkach i wolała zostać ze mną sama.
- Ale ona...
- Spokojnie, ja jestem. Też przez to przechodziłam.
- Dobrze - ze spuszczoną głową wyszedł z pomieszczenia.
- Belli, wszystko dobrze? - przysiadła się na brzegu łóżka i uchwyciła moją dłoń.
- Mały zareagował inaczej niźli chciałam. Moja wina.
- Ehh, po co ja Ci nie powiedziałam o tym, że chcę Cię do niego zabrać...
- Powinnam być spokojna, a nie się wydzierać.
- Kłóceniem się nic nie zdziałasz. Przepraszam, na drugi raz Ci powiem.
- A ja postaram się nie krzyczeć. Podasz mi chusteczki? - wyciągnęłam rękę w stronę szafki nocnej.
- Proszę - podała mi pudełko chusteczek. Pewnie zauważyła to zdjęcie, które tam leżało, ale nic nie mówiła. - Ułoży się wszystko jeszcze.
- Jak skoro widzisz, że się boję z nim porozmawiać? Nie chcę, by coś małemu się stało... - płacz wezbrał na sile.
- Widać, że bez niego cierpisz. Jak nie my damy radę Was z powrotem połączyć, to Mały sobie świetnie poradzi - drugą ręką także dotknęła mojego brzucha.


*Holger*

Shaq musiał wcześniej wyjechać, więc wraz z Mario wpadliśmy do mnie, po drodze zabraliśmy też od mamy Sary Matthiasa, ich synka. Nie żebym na zrzędę wyszedł, ale wszystkim się wspaniale układa. Zuza i Xherdan są parą niemal idealną, a Fischer i Mandzukić świetnie radzą sobie w roli rodziców. A ja? Za swoje błędy muszę płacić. Miłość mojego życia, wraz z moim nienarodzonym dzieckiem są tak blisko, a jednocześnie nieosiągalni...
- Mogę go położyć u Ciebie? - spytał, gdy wysiadaliśmy z samochodu.
- Okej...
Snajper sprawnym ruchem przerzucił sobie przez ramię torbę z rzeczami małego i równie sprawnie wyciągnął jego fotelik z pojazdu. Otworzyłem drzwi, wpuściłem gości do środka i ruszyłem do kuchni.
- Chcesz coś do picia?
- Ja nie, ale lepiej wstaw wodę, bo chyba pora na Matthiasa na kaszkę i lulu chyba pójdziesz, co nie? - przyszedł z małym za mną. Połaskotał go w brzuszek i całe pomieszczenie wypełnił śmiech dziecka. - No mały, teraz powiedz wujkowi Holgiemu, że wszystko się ułoży - zwrócił się do synka, a ten zaczął tylko gaworzyć. Bo czego można chcieć więcej od dziesięciomiesięcznego malucha?
Dźwięk gwizdka czajnika dał o sobie znać. Zakręciłem kurek i przejąłem chłopczyka od przyjaciela. Mario jak profesjonalista w ekspresowym tempie przygotował posiłek i z wielką chęcią 'porwał' w ręce synka i poleciał chyba do jednego z pokoi na piętrze.
Jeśli Bella kiedykolwiek do mnie wróci, to pokażę jej, jak bardzo mi na nich zależy i w ojcowaniu to nawet samego Mandzukicia pobiję.
Zalałem sobie kawę i wróciłem do salonu. Załączyłem telewizor i wsłuchałem się w wiadomości, popijając przyrządzony napój.
- Matt, Ty mała niedobroto! Do taty wracaj! - usłyszałem drobne dreptania i spojrzałem w stronę wejścia do salonu. Chybotliwie, ale szedł. W dodatku sam. Odłożyłem kubek na stolik i popędziłem złapać małego.
- Wiesz, że tacie się nie ucieka? Wujek Holger wie o tym i to najlepiej... - powiedziałem dziecku, licząc, że mnie zrozumie.
- Miałeś spać, a widzę, że masz całkiem inne plany... - westchnął mój przyjaciel, drapiąc się po głowie i chyba myśląc co by mu teraz wymyślić, aby się nie nudził. - Holger, posadź go na podłodze, już mam dla niego zajęcie. Po pomoc zasięgnął do torby, która chyba dna nie miała, w końcu tyle 'skarbów' w sobie ukrywała. Usiadł obok niego i z zapałem zaczął mu pokazywać różne kształty.
Dotarło do mnie, że i ja też tak będę robił. Może to i dziwne, ale cieszyłem się na to, a wręcz nie mogłem się doczekać tego. Ale zanim będę mógł temu oddawać się w pełni, muszę zawalczyć, ażebym w ogóle mógł to robić...
***

Mandzukić z czasem i mnie wciągnął w zabawę z małym, który był coraz bardziej senny, aż próbując wdrapać się na kanapę zasnął. Mario położył go na kanapie, przykrył kocykiem, który także się znalazł w rzeczach małego i wrócił na swoje miejsce na podłodze.
- Bycie ojcem jest wspaniałe - stwierdził.
Pokój wypełnił dźwięk dzwonka telefonu snajpera. Zaklął pod nosem, odbierając połączenie. Wsłuchał się w to co miała mu do zakomunikowania druga strona, z każdą chwilą mina coraz bardziej mu rzedła, aż w końcu uśmiech zniknął mu z twarzy.
- Zadzwoń, gdyby coś się działo. Dobra, powiem mu... Cholera - wymamrotał, odkładając telefon.
- Mario, co jest? - spytałem, ostrożnie podnosząc się z miejsca.
- Lepiej usiądź, bo to może Cię przyprawić o palpitację - oparłem się o ścianę i czekałem na to, co ma mi do zakomunikowania przyjaciel. - Mieliśmy z Sarą, Zuzą i Xherdanem ściągnąć tu Isę.
- C-co-o? - z wrażenia oczy niemal nie wyskoczyły mi z orbit.
- Ale trochę nie wyszło, nawrzeszczała, nadenerwowała się i ten... Sara stwierdziła, że jeszcze nie teraz się spotkacie. Dla bezpieczeństwa małego.
- Co z nimi teraz?
- Sara pojechała z nimi do domu.
- A gdzie?
- Tego też nie wiem. Holger, usiądź, jakby coś się działo, to ma zadzwonić.
- Powinienem tam z nią być - ukryłem twarz w dłoniach. - A nie żeby przeze mnie cierpiała.
- Spokojnie stary - położył mi rękę na ramieniu. - Jeśli my Wam nie pomożemy, to mały sobie świetnie z tym poradzi.


_______________________
Za szybko na godzenie, he hehehe 8)
Się akcja zrobi w kolejnym rozdziale... :):) Ale chcę jeszcze pożyć, to potrzymam Was w niepewności :p
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednimi rozdziałami <3


'Holger is further along than I thought was possible at this point.' Sammer :') 

14 komentarzy:

  1. mniami, chyba pierwsza. XD
    Boże, ja myślałam, że ona zaraz urodzi, taki stres..
    Miałam nadzieję, że oni się już pogodzą, a Ty nas tak trzymasz. :v
    świetny, czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. awww, juz za 4 tygodnie bedzie maly :)
    kurde, niech ona wybaczy juz Holgerowi, tak sie stara
    supi rozdział, czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym była za tym, by Holger jeszcze sobie pocierpiał za to co zrobił :D Nauczy się, że się nie pcha do łóżka z inną, gdy jest się w związku :P
    Ale wiem, że prędzej, czy później będą razie, bo nie umiałabyś aż tak ranić Holgera...
    Fajny rozdział, bardzo wciągający :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Domaa, dawaj jak już się pogodzą! XD
    Czekam na to i czekam :D
    Może w następnym w końcu napiszesz <33
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem za tym by Holgi trochu pocierpiał xd Ale i tak prędzej czy później na pewno będą razem. Holger na pewno będzie wspaniałym ojcem :)
    Czekam na dalsze losy!
    Całusy ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Holger? Dobrze pisze? XD
    No to niech ten Hlger się jeszcze napoci XD
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, chciałabym, żeby maleństwo było już na świecie! *o*
    Przykra ta cała sytuacja i jak mniemam, trudna dla obojga zakochanych :( (chyba użyłam dobrego słowa) Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni :( Czekam na następny rozdział, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. http://naglowkisportowe.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, ale zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mario jako tatuś >>>>>>>życie
    w Holgerze odezwał się instynkt macierzyński XDDD no dobrze, dobrze, tylko niech się z nią wreszcie pogodzi!
    rozdział super, oby Isi nic nie było ;)
    pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, to zaraz maleństwo będzie na świecie. I ciekawe, jak to z tym "tatusiowaniem" będzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero dziś znalazłam to opowiadanie i naprawdę mnie zainteresowałaś! :D Na początku nie mogłam sobie wyobrazić Holgera jako faceta, który zdradził, to po prostu do niego nie pasuje... Ale wciągnęłam się i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Czekam na ciąg dalszy :)

    Pozdrawiam,
    Anabel :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne jak zawsze :)
    Zapraszam na 2
    http://zycie-w-horrorze.blogspot.com/2014/08/2-never-lose-hope.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej mam nadzieję, że nic im nie będzie...
    Holger chłopie musisz walczyć no! :D
    Rozdział cudowny ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, jestem tutaj po raz pierwszy i muszę przyznać, że zadowoliłaś mnie ;)
    Siedziałam dzisiaj trzy godziny (i nie koloryzuję) przed komputerem szukając opowiadania o Mario. Ewentualnie Realu, ale nic nie znalazłam. Przeczytałam chyba z trzy o Neymarze, którego fanką nie jestem, no ale czymś trzeba się zadowolić xd Aż trafiłam tutaj. I WoW! Szkoda tylko, że na trzy opowiadania w każdym stoi ktoś nad Mario. On zawsze jest tym drugim. Jak nie Marco, to Robert, a tutaj Holger, eh... Więc powiem Ci, że ja całym serduszkiem jestem za moim bohaterem MŚ i jeśli Isa z nim nie będzie, to znajdziesz mu jakąś milą dziewczynę i również zostanie tatuśkiem ;p
    Pozdrawiam, zostanę na dłużej i obserwuję ;*
    A w wolnej chwili zapraszam do siebie:
    opowiadanie o piłce nożnej:
    http://victoria-deporte-amor.blogspot.com/
    i o Realu Madryt oraz Barcelonie walczących między sobą nie tylko na boisku ;)
    http://futbol-amar-amistad.blogspot.com/

    Miłego dnia i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń