poniedziałek, 15 września 2014

Dziewięć - „Decyzja podjęta przeze mnie” - ostatni

ZAPRASZAM DO GŁOSOWANIA W ANKIECIE!! ----->

„Girl to you know, what he means, when he says he loves you”


*Bella*

Minęły trzy miesiące. Przez ten czas Holger udowadniał jak mu na nas zależy. Nie zważając na obecność Goetze'go, codziennie do nas przychodził, brał małego na spacery, wspaniale się nim zajmował... Idealny ojciec wręcz. O mnie także nie zapominał. Znów skradał moje serce. Powoli, ale ważne, że jakoś. Na nic nie nalegał, niczego nie wymuszał, ale wiedziałam, że chce naszego powrotu.
Po jego każdej wizycie Mario potępiał moje zachowanie, to że na tyle mu pozwalam. Uważał, że popełniam błąd, mówił, że się nie zmieni, mydli mi tylko oczy, by ponownie to zrobić...
Sara z Zuzą były wręcz odmiennego zdania. Cieszyły się z takiego obrotu spraw. W dodatku przekonywały mnie do pewnej, ważnej decyzji, którą chyba urzeczywistniam...
Mario nie było, znów wyjechał do Dortmundu. Swoją drogą, coraz częściej tam bywał. Ale mniejsza z tym. Postanowiłam zrealizować to, o czym myślałam... Spakowałam rzeczy Małego i swoje. Będąc już na parterze domu pomocnika z przeniesionymi naszymi rzeczami w salonie znalazłam notatnik, na którym zaczęłam pisać:

"Drogi Mario!
Chcę Ci podziękować za ten czas, kiedy to mi, nam pomagałeś. Może nie powiedziałam tego na głos, ale strasznie jestem Ci wdzięczna.
Jednocześnie chcę Cię przeprosić, za to co teraz zrobię. Za to, że Cię opuszczam. Spodziewam się, że będziesz wściekły, ale nie mogę postąpić inaczej. Nie kieruję się wyłącznie egoistycznymi pobudkami, chociaż i one znajdą miejsce. Ale głównie kieruję się tym, że chcę aby Lucas wychowywał się w pełnej rodzinie, a on jest jego ojcem. Pewnie jednak będziesz myślał o tym, że jestem egoistką, ale co ja zrobię, jak nic nie zrobię?
Pewnie teraz, gdy to czytasz, to masz ochotę pojechać do niego i wyrządzić nam awanturę, prawda? Bardzo Cię proszę, nie rób tego. Jest to tylko i wyłącznie decyzja podjęta PRZEZE MNIE.
Przepraszam i dziękuję Ci za wszystko.
Isabella"

Ze łzami w oczach wyrwałam kartkę i położyłam ją na stole tak, że nawet ślepy by ją zauważył.
Gdy się uspokoiłam, wyniosłam nasze torby do samochodu, a na końcu wróciłam po synka. Zamknęłam drzwi na klucz, który schowałam pod wycieraczkę i po raz ostatni pozwoliłam jednej łzie spłynąć. Ruszyłam do pojazdu, przypięłam fotelik pasami i zajęłam miejsce za kierownicą.
Oby był w domu. - pomyślałam, opuszczając podwórze. Nic mu nie mówiłam, bo po co? Wolałam to zrobić w roli "niespodzianki", nagrody za to, co robił...
Po kilkunastu minutach drogi zatrzymałam auto. Byliśmy pod jego domem, który z wyglądu nic się nie zmienił. Mimo to dalej uparcie tkwiłam w środku, bałam się wysiąść.
- Hm, co my teraz zrobimy? - spytałam sama siebie. Iść, tak po prostu? Zadzwonić? Powiadomić?
Westchnęłam ciężko, odpinając pas. Wyciągnęłam z fotelika małego i opuściłam pojazd. Jak na miękkich nogach kierowałam się do drzwi wejściowych. Starając się opanować, nacisnęłam dzwonek...
- Wejdźcie! - usłyszałam w odpowiedzi. Wejdźcie? Czy wiedział o tym, że to my mamy przyjść?
Nacisnęłam klamkę i pchnęłam ją przed siebie.
- Mamo, mówił... - urwał, zjawiając się w korytarzu. Gdy zobaczył, że to nie Helga, tylko ja, w dodatku z małym, to aż przystanął. Łyżka, którą trzymał, upadła na ziemię, a oczy niemal wyszły mu z orbit ze zdziwienia.- Bella... - podszedł do nas i chwycił moją twarz w swoje ciepłe dłonie, dzięki którym się roztapiałam. - Wy? Tu?
- Początek niespodzianki - szepnęłam, uśmiechając się lekko.
- Niespodzianka? Jaka? - zdziwił się.
Uchwyciłam jedną z jego dłoni i splotłam nasze palce razem. Spojrzał na nie, potem na mnie i znów na nasze ręce. Jego druga ręka powędrowała do mojej talii i przycisnęła mnie do niego.
- Jesteś tego pewna? - zapytał, trafnie zgadując powód mojej wizyty.
- Tak. - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który po chwili jednak zgasł, bo wyszeptał:
- A Mario?
- Nie wiem, nie chcę o tym mówić - odparłam. - Pytanie dla Ciebie teraz. Czy jesteś tego pewien?
- Nawet nie wiesz, z jakim wytęsknieniem czekałem na ten dzień, kiedy będziesz tego chciała. Szczerze... To już się na to przygotowałem... - spuścił głowę.
- Jak?
- Daj małego i chodź ze mną - podałam mu dziecko, które trzymał jedną ręką, bo druga nadal nie puszczała mojej. Przeszliśmy korytarzem i przystanęliśmy przed jednymi z drzwi. - Otwórz.
Nacisnęłam klamkę i drzwi się otworzyły. Naszym oczom ukazał się pokój wystrojony w bawarskich barwach, z wielkim logiem Bayernu wymalowanym na ścianie, przy której... Stało łóżeczko dla dziecka.
- To jest pokój dla Lucasa- szepnął mi na ucho. - Zanim jeszcze się urodził, zajęliśmy się z Sarą i Zuzą jego wystrojem. I oto są jego skutki.
- Jest... Jest cudowny. Taki jaki chciałam by miał...
Podszedł do łóżeczka i położył w nim małego, i wrócił do mnie.
- Wiedziałem o tym - znów znalazłam się w jego objęciach. Przejechałam dłonią po jego policzku. - Tak bardzo mi Ciebie brakowało - pochylił się nade mną i nieśmiało musnął moje wargi. Delikatnie, powoli odwzajemniałam czułość, jaką mnie obdarzył. Mogliśmy tego nie kończyć, ale 'przerwał' nam dzwonek do drzwi. Niewiele odsunął się ode mnie, by móc powiedzieć - Kocham Cię.
- Ja... Ja Ciebie też - szepnęłam, czując jak łza radości spływa po moim policzku.
- Obiecałaś nie płakać - starł kropelkę palcem.
- Twoja mama się do drzwi dobija, chodźmy otworzyć - pociągnęłam go za sobą.
- A co z Waszymi rzeczami?
- Są w samochodzie, spokojnie.
Dzwonek nie dawał spokoju. Przecież gdyby to była jego matka, to by tak nie dzwoniła? Ale cholera to wie... Otworzył drzwi, a po ich drugiej stronie stała osoba, która nie powinna...
- Mówiłam Ci, a raczej pisałam, żebyś nie robił tego!
- Myślałaś, że Cię posłucham? Chcę Waszego dobra, a on Wam tego nie zagwarantuje! - krzyknął.
- Zamknij twarz, Lucas śpi - wtrącił Holger spokojnym tonem.
- Nie zamknę się, bo mi ją zabierasz!
- Oszalałeś?! - byłam drugą, która wybuchła. Mario już niemal się rzucał na Badstubera i gdyby nie to, że jesteśmy w środku, to chyba by wybuchła bójka.
- Bell, spokojnie - złapał mnie w pasie, licząc, że się uspokoję. - Mario, pomóc Ci wyjść, czy sam sobie poradzisz?
- Jeszcze będziesz potrzebować mojej pomocy, zobaczysz! - syknął, zatrzaskując drzwi za sobą.
- Spokojnie, nie będziesz go potrzebować - szepnął, przytulając mnie do siebie. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową, nie chcąc by zauważył tego, że zbiera mi się na płacz. - Skarbie, nie płacz. Obiecałaś mi to.
Westchnęłam ciężko, przecierając oczy. Już dwa razy dziś 'złamałam' tą obietnicę. Delikatnie mną kołysał, aż wreszcie się uspokoiłam.
- No i dobrze - cmoknął mnie we włosy. - Daj kluczyki, przyniosę Wasze rzeczy.
- Nie zostawiaj mnie samej - szepnęłam, zaciskając palce na jego koszuli.
- Nie zostawię, NIGDY.
Uchwycił mnie pod kolanami i uniósł. Zaśmiałam się na cały głos.
- Uwielbiam, gdy się śmiejesz, możesz robić tak cały czas - trącił mój nos swoim.
- Teraz raczej będzie lepiej.
- Nie "raczej", tylko na pewno.



______________________
I takim oto sposobem dobrnęliśmy do końca tego bloga... Szczerze, to nie mogłam się doczekać jego końca XD miałam go tak dawno napisanego, że o matko XDD tylko epilog jest najświeższy :))
Podziękowania złożę w epilogu XDD

EPILOG W PIĄTEK!!

Uh, jak dobrze, że ja to piszę na przód... Z moim aktualnym humorem to wątpię, czy coś takiego by powstało... Moje serce pęka, bo Holger znowu nie gra i znowu czeka go operacja :'( #gutebesserungSchatz<3 :'(

"Some things never change..."

8 komentarzy:

  1. Słodko, że wrócili do siebie *.*
    A Holgerowi co się stało, że czeka go operacja? :O
    Czekam na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zerwał sobie ścięgna w lewym udzie w sobotnim spotkaniu przeciw VfB Stuttgart, w 40 minucie zszedł z boiska.
      ale staram się być dobrej myśli, jak to wypowiadał się, czy napisał na twitterze, że wróci, że się nie podda ;')

      Usuń
  2. Tak! Wreszcie są razem! Szkoda, że już kończysz :( Fajnie mi się czytało to opko. Pozdrawiam i zapraszam do sb. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D
    Czemu jego to musi spotykać? ;_____________________;

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie, wszystkie najlepsze blogi się kończą..
    nie pociesza mnie fakt, że znowu lovelove, serio..
    czekam na kolejny. / Vika

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, Jezus, Maria *-*
    Takie to piękneeee *-*
    Skakałam po pokoju jak idiotka. Mówię serio XD
    Nic się nie poradzi jak ktoś jest chory na głowę XD
    Jeju, jeju czekałam na to, aż wrócą do siebie <3
    awww ♥♥
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze? Myślałam, że jak ona przyjdzie do domu Holgera to zastanie tam jakąś nagą panienkę w łóżku Badstubera (wybacz, zboczyłam + Twoje pomysły są zawsze nieobliczalne i tak jakoś się złożyło XDDD) Dobrze, że niczego takiego nie wymyśliłaś i jedynym poszkodowanym jest Goetze, z czego się bardzo cieszę :D
    Koncówka wręcz idealna, tak jak cały blog, bardzo fajna i ciekawa historia :*
    pozdrawiam i czekam na epilog :33

    OdpowiedzUsuń
  7. NIEEE!!! Nie to że to już koniec, to jeszcze zrobiłaś że Mario to ten zły :(
    Rozdział świetny ale czekałam na inne zakończenie xd
    Hahahah do następnego ❤

    OdpowiedzUsuń